
Dramatyczne zdarzenia i osobista tragedia popchnęły kobietę do desperackiego kroku. Pomogli strażnicy miejscy...
Około godziny 21.00 strażnicy miejscy przejeżdżali Doliną Służewiecką w stronę Wilanowa. Właśnie wtedy, na wysokości al. KEN zauważyli na jezdni niebezpiecznie zachowującą się osobę. Osoba ta wchodziła przed nadjeżdżające samochody, zmuszając kierowców do nagłego hamowania. Insp. Grzegorz Piszczek z II Oddziału Terenowego opowiedział, że wyglądało to tak, jakby zdesperowana kobieta próbowała rzucić się pod koła pojazdów. Strażnicy miejscy włączyli więc górne światła sygnalizacyjne. Zatrzymali radiowóz i podeszli do, jak się okazało, 42-letniej obywatelki Ukrainy.
Wzięliśmy ją pod ręce i sprowadziliśmy z jezdni, ale ciągle się nam wyrywała. Kiedy usłyszałem, jak krzyczy po ukraińsku, od razu pomyślałem, że jej zachowanie może mieć związek z wojną. Nie myliłem się...
Z kobietą dało się rozmawiać; była też całkowicie trzeźwa. Kontakt był z nią utrudniony, ale to przez wzgląd na to, że nie mówiła po polsku. Dodatkowo funkcjonariusze musieli pilnować, by wyraźnie cierpiąca osoba nie zrobiła sobie krzywdy. W związku z tym wszystkim na miejsce wezwano karetkę pogotowia. Skontaktowano się również z tłumaczką. Po kilkunastu minutach służby dowiedziały się, że w rzeczy samej, stan 42-latki związany jest z sytuacją w Ukrainie. Okazało się niestety, że pokrzywdzona dowiedziała się właśnie o śmierci swojej 20-letniej córki (w wyniku działań wojennych).
42-latka trafiła pod opiekę lekarzy specjalistów.
Źródło: Straż Miejska w Warszawie
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie