
Wierzę w odwagę po obu stronach. Jestem przekonany, że porozumienie będzie korzystne dla dzielnicy i ludzi, którzy w niej mieszkają. Kompromis wcale nie musi być bolesny. Pod jednym warunkiem, że jest zawarty w słusznej sprawie.
Ten tekst miałem gotowy już jakieś dwa tygodnie temu. Zakładał wybór Piotra Skubiszewskiego z Naszego Ursynowa na burmistrza. Stało się inaczej i tym bardziej uznałem, że należy go opublikować oczywiście dostosowując do dzisiejszej rzeczywistości.
Bo ona od dwóch dni oznajmia, że to Robert Kempa z PO został wybrany burmistrzem Ursynowa. Zaskoczenie wielkie, zdziwienie, rozpacz, złość. To koniec. Wszystko, co robiliśmy przez ostatnie lata zostanie albo przejęte przez naszych przeciwników, jako swoje lub zaprzepaszczone w imię dawnych porachunków. Tak najczęściej można opisać emocje ludzi Naszego Ursynowa. Euforia, satysfakcja, poczucie wyższości te słowa od kilku dni towarzyszą zwycięskiej Platformie Obywatelskiej. Nareszcie skończymy z Guziałem i tą jego bandą, którzy zieje nienawiścią do nas i naszej pani prezydent. Rozpoczniemy nowy rozdział.
Moja znajomość Urysnowa sprowadza się do kilku miejsc kluczowych dla tej młodej i najdynamiczniejszej dzielnicy w naszym mieście. Od kilku lat moje emocje związane z tą dzielnicą są ogromne. Piotr Guział i jego „banda” są dla mnie uosobieniem tego, co lokalne, pragmatyczne i pluralistyczne. To właśnie Nasz Ursynów był środowiskiem, bez którego WWS byłaby śmieszną i anachroniczną organizacją bez koncepcji i dynamiki.
Odnieśliśmy wiele sukcesów w ostatnich wyborach, chociażby to, że pierwszy raz w historii komitety lokalne maja swoją skromną reprezentację w radzie miasta a wynik niezależnego kandydata na prezydenta był naprawdę znaczący. Ten wysiłek kosztował nas praktycznie porażkę we flagowych dzielnicach takich jak Ochota, Włochy, Rembertów czy, co najbardziej bolesne, na Ursynowie.
Nasi do tej pory główni oponenci z Platformy Obywatelskiej też ponieśli spektakularne porażki, które można na razie zbagatelizować, ale na dłuższą metę będą doskwierały i gryzły jak rak.
Trzeba zadać dzisiaj sobie pytanie. Czy na Ursynowie ktoś wygrał? Jaki ma wymiar to zwycięstwo? Czy jest w stanie przynieść jakąś większą korzyść niż chwilowa euforia?
Otóż zarówno zwycięstwo PO jak i jeszcze kilka dni temu spodziewany triumf Naszego Ursynowa nie wnosi niczego oprócz jałowych gonitw po sali obrad. Obie strony niezależnie, kto by został burmistrzem postanowiły powierzyć los Ursynowa, hochsztaplerce politycznej Teresie Jurczyńskiej-Owczarek i niedoświadczonemu aktywiście miejskiemu o wdzięcznym nazwisku Orzeł.
To idealna sytuacja do tego, aby samorząd ursynowski przez najbliższa kadencje zajął się sobą a nie mieszkańcami. Już widzę te emocje czy radny Orzeł jest dzisiaj w humorze czy nie? Kto w danym miesiącu lepiej zmotywuje radną Jurczyńską? To będą dyżurne tematy na spotkaniach zarówno klubu radnych PO jak i NU.
Jeśliby odrzucić emocje i wzajemne porachunki to alternatywa wygląda całkiem nieźle. Połączenie dynamiki i woli działania Naszego Ursynowa z możliwościami Platformy kreowania w ratuszu dobrej atmosfery wokół spraw dzielnicy jest naprawdę dużą pokusą dla obu stron. Do tego porozumienie tych dwóch zwaśnionych stron może dać stabilną większość w radzie opartą o poczucie odpowiedzialności za dzielnicę a nie doraźną kalkulacje i widzimisie planktonu dzielnicowego. Wreszcie na takim porozumieniu mogliby skorzystać mieszkańcy oczekujący na rozwiązywanie ich problemów a nie wojen wszystkich ze wszystkimi.
Oczywiście takie rozwiązanie wymaga odwagi i poszanowania racji drugiej strony. Piotr Guział musi uznać wyższość swoich dotychczasowych oponentów i odstąpić od sojuszu z Prawem i Sprawiedliwością, które w dodatku nie bez racji okrzyknie go zdrajcą. Jednak taki krok wymaga odwagi i odpowiedzialności nie mniejszej niż wtedy, kiedy podjęliśmy wspólnie decyzje o referendum. Alternatywą dla takiej postawy będzie przeistaczanie się przywódcy ruchu samorządowego w Warszawie w śmiesznego watażkę lokalnego, którego symbolem stał się Jan Śpiewak.
Platforma Obywatelska dla odmiany musi stawić czoła tym, którzy po czterech latach o niczym innym nie marzą tylko o zemście i odwecie na ustępującej ekipie. Musi również przyjąć do wiadomości, że Piotr Guział i cała WWS nie zmieni swojego negatywnego poglądu na temat okresu rządów pani prezydent tylko, dlatego że gdzieś nawiązała współpracę z PO. Platforma może, co najwyżej mieć na to nadzieję.
Wierzę w tą odwagę po obu stronach. Jestem przekonany, że takie porozumienie będzie korzystne dla dzielnicy i ludzi, którzy w niej mieszkają. Kompromis wcale nie musi być bolesny. Pod jednym warunkiem, że jest zawarty w słusznej sprawie.
Grzegorz Wysocki
* Autor jest jednym z twórców Warszawskiej Wspólnoty Samorządowej. Szefem sztabu referendalnego i liderem Ochockiej Wspólnoty Samorządowej. Od kilku dni wiceburmistrzem na Ochocie w skutek porozumienia zawartego z PO.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie