
Nasza dzielnica ma duży powód do dumy. W parku im. Romana Kozłowskiego praktycznie skończyła się rewitalizacja. Efekty prac robią wrażenie.
Ursynów ma powód do dumy, a mieszkańcy do radości. W parku im. Romana Kozłowskiego zakończono prace rewitalizacyjne, które trwały od jesieni 2022 roku. Nowa przestrzeń została już udostępniona mieszkańcom, którzy chętnie korzystają z obiektu. Wrażenie robi między innymi staw Wieloryb, chociaż niektórzy łamią regulamin i wchodzą do niego; w ostatnim czasie rozpętała się burza dotycząca takiego zachowania, którą opisaliśmy W TYM MIEJSCU.
Niemniej jednak postanowiliśmy sprawdzić na własne oczy, czy nowa przestrzeń faktycznie zachwyca (w dużej mierze, pomijając obecne problemy z przestrzeganiem, a raczej nieprzestrzeganiem regulaminu). Plotki nie były tylko plotkami - Park Romana Kozłowskiego zrobił się jeszcze piękniejszy. Powstały tam nowe alejki, zamontowano miejskie meble, pojawiła się także imponująca fontanna oraz liczne nasadzenia.
Przypomnijmy, że samą sadzawkę wybudowano w konstrukcji szczelnej, opierającej się na zastosowaniu grysu dolomitowego. W samym ogonie "wieloryba" stworzono wspomnianą wyżej fontannę, która została wykonana w typie systemu dysz zainstalowanych w posadzce. Te w nocy są podświetlane. Na miejscu nie brakuje też tarasów wypoczynkowych. Generalnie przebudowa parku (wliczając w to budowę ścieżki rowerowej) kosztował około 5,2 milionów złotych.
A wy, byliście już sprawdzić, jak to wszystko wygląda na żywo?
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Monika Małkowska rsooStpndei0u4c437uh . fl 5 o d 1fa z 0aca g 5cgl12a2htc5gcm tci0426uu · Grono odbiorców: Publiczne Ursynów ma wiele zalet. Jedną z atrakcji są tereny zielone, w tym – Kopa Cwila i jej okolice. W czerwcu tego roku z wielką pompą otwarto rewitalizowany Park im. Kozłowskiego. Atutem miał być staw nazwany miło Wielorybem. Wieloryb był czyściutki, niebiesko-zielony, ze strumyczkiem doprowadzającym świeżą wodę. Przed stawem stoi tablica informująca o zakazie kąpieli. I co z tego? W gorące dni w wodzie chłodzili się wszyscy: psy, dzieciaki, nawet dorośli. Psy nie potrafią czytać, ale ich właściciele doskonale wiedzą, że powinny być na smyczy. Jednak skoro piesek "bawi się" – to po co mu przeszkadzać? Dzieciaki wchodzą do oczka wodnego, ciskają patyki i inne śmieci – rodzice nie zauważają, bo po co robić sobie kłopot? Jednak najgorsze są bezmyślne małolaty. Takie, co już nie tylko chodzą samodzielnie, lecz łażą grupkami także po zmierzchu. Raz widziałam dwóch stojących w wodzie chłopaków, którzy rzucali w siebie zdjętymi z nóg butami(!!!). Nikt nie reagował, choć sporo osób jeszcze spacerowało. Wczoraj ok. godz. 17 zaś dwóch małolatów (towarzysząca im grupka kolegów nie reagowała) wrzucało do wody przybrzeżne kamienie. Koło oczka wodnego jest na tyle jasno (latarnie), że scenę doskonale było widać. Spacerujący brzegiem Wieloryba młody tatuś z synkiem obojętnie się temu przyglądali. Pytam: po co w parku przepisy, skoro nikt ich nie respektuje? Po co wyrzucać kasę (w tym przypadku niemałą: 5,2 mln) na efektowne zagospodarowanie rekreacyjnego terenu, jeśli za chwilę stawik będzie zbiornikiem śmieci? Wiem, że to apel do ślepej kiszki – coraz mniej ludzi obchodzi tzw. wspólne dobro. Kiedyś mówiono o chuliganach, chamach, "typach aspołecznych", z którym walczyli "społecznicy" i ludzie rozumiejący, że wspólne dobro poprawia jakość wspólnego życia. Teraz nikt nie patrzy dalej niż czubek swojego nosa. I po co jakieś ściemnienie, że "MIASTO JEST NASZE"? Warszawa jest "cudza". Jest tych, którzy mają argumenty w postaci siły. Siły kasy, bezczelności, sobkostwa. A może za dużo w Warszawie ludzi, którzy mieszkają tu tylko "przelotem" i nie widzą w tym mieście wspólnoty? Owszem, zarabiają tu, korzystają z tego, co im potrzebne, korkują ulice, smrodzą, śmiecą i… wyjeżdżają do swojej dziury na weekendy.