
Jeden z odcinków drogi na Ursynowie pozostaje bez oświetlenia, co definitywnie nie przyczynia się do poprawy poziomu bezpieczeństwa...
Mieszkańcy słusznie zauważyli w ostatnim czasie, że na Ursynowie jest kilka rzeczy do poprawienia. W apelu do Zarządu Dzielnicy Ursynów m.st. Warszawy, radna Gabriela Szustek przekazała, że chodzi o zupełny brak oświetlenia na odcinku od ul. Belgradzkiej do ul. Nowoursynowskiej. To powinien być wystarczający powód do tego, by w jak najszybszym tempie zamontować tam latarnie uliczne. Ich brak zdecydowanie - niestety - wiąże się z niskim poziomem bezpieczeństwa i samego poczucia bezpieczeństwa zarówno pieszych, rowerzystów, jak i ogólnie mieszkańców tego fragmentu ursynowskiej drogi. "Montaż latarni powinien nastąpić jeszcze w tym roku" - i trudno się z tym nie zgodzić...
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Wszyscy zawsze wiedzieli, że pisowcy to OSZOŁOMY, BO ZAWSZE DEKLAROWALI CIĄGOTY AUTORYTARNE, powołując się na wszelkie świętości, aż się ich żal robiło, dlatego często nie dopuszczano myśli, że te oszołomy to CHCIWE OSZOŁOMY, zwłaszcza, że byli z dala od władzy. Wystarczyło dać im szansę, dopuścić trochę poczucia bezkarności, prawda wyszła na jaw, te chciwe oszołomy to BEZCZELNE CHCIWE OSZOŁOMY.
To w pierwszej kolejności poznać biografię tego, kogo PiS nazywa Ojcem Ojczyzny: Prymasa S. Wyszyńskiego (np. autorstwa E.K. Czaczkowskiej) i wyznawaną przez Prymasa "polską drogę marksizmu", tj. socjalizmu nieateistycznego. Następnie zrozumieć, że w poł. lat 60 XX w. obserwując narastającą biedę społeczeństwa Prymas nie odrzucił publicznie swoich poglądów, ale przestał je wyrażać, zamilkł. Pytanie, czy zrozumiał swój błąd, czy nadal wierzył w "polską drogę marksizmu", ale nie chciał już o niej mówić, aby nie zrażać do siebie społeczeństwa zdesperowanego nieprawidłowym zarządem PRL i uważając, że przy takich ludziach nie ma szansy na "dobry" socjalizm. Gdyby uwierzyć w to drugie, pozostawałoby żyć w poczuciu istnienia lepszych ludzi, całego środowiska, zdolnego lepiej zarządzać PRL - nieateistycznie, z mniejszą opresyjnością, cenzurą i - co najważniejsze - mniejszą lub żadną zależnością od ZSRR (może w stylu Jugosławii). Będąc członkiem takiego środowiska przez dziesięciolecia żyło się z kompleksem PRL, tego że nie jest się u steru władzy, nie decyduje o losach kraju, ale też nie czerpie się korzyści władzy, nie dostępuje zaszczytów, wiedzie się żywot szarego obywatela, co na dłuższą metę - gdy wyznaje się "polską drogę marksizmu" i wierzy w swoje możliwości - jest poniżające. Poniżające i uzasadniające szczególne roszczenia: o uznanie, o autorytet, o publiczne, oficjalne oddanie honoru i uszanowanie przez państwo polskie. "Resortowe dzieci" - tak, ale nasze, wychowywane w duchu chrześcijaństwa, ministranci, prymusi kółek katechetycznych, wielbiciele JP2 i polskiej niezawisłości: niezawisłości od umniejszania znaczenia władzy w rękach zacnych elit, czy to przez wpływ ZSRR czy też wskutek zależności od UE. Zrozumieć PiS to zrozumieć ten KOMPLEKS PRL - zapoznanych autorytetów