
Na warszawskim Ursynowie porzucone auto wzbudziło podejrzenia strażników miejskich. Zdewastowane, z śladami kolizji, butelkami po alkoholu w środku i kluczykiem w stacyjce – wszystko wskazywało na to, że coś jest nie tak. Co się stało z właścicielem? Sprawdź, jak rozwijała się ta tajemnicza sytuacja!
Strażnicy miejscy patrolujący okolice szkoły na Ursynowie zauważyli podejrzanie wyglądający samochód zaparkowany na jednym z osiedlowych parkingów. Karoseria pojazdu była zniszczona, z wyraźnymi śladami kolizji, a jedno z kół miało przebitą oponę. Co więcej, auto było otwarte, a w środku leżały puste butelki po alkoholu. W stacyjce wciąż tkwił kluczyk, co wzbudziło dalsze podejrzenia.
Początkowo strażnicy podjęli próbę kontaktu z właścicielem pojazdu, jednak telefon nie odpowiadał, a przy próbie odwiedzenia adresu wskazanego w dowodzie rejestracyjnym właściciela, także nie udało się go zlokalizować. To sprawiło, że funkcjonariusze uznali, że coś może być nie tak, a samochód spełniał kryteria do odholowania zgodnie z artykułem 50a Prawa o ruchu drogowym, który pozwala na usunięcie pojazdów pozostawionych w takim stanie.
Mimo to, strażnicy postanowili zachować ostrożność i wezwali policję, mając wrażenie, że sprawa nie jest do końca prosta. W międzyczasie porozmawiali ze świadkiem, który zauważył, jak pojazd podjechał na parking. Na podstawie jego informacji, policja przeszukała samochód, co mogło ujawnić więcej niepokojących szczegółów dotyczących tego porzuconego auta.
Tajemnica tego pojazdu z Ursynowa wciąż czeka na rozwiązanie, ale jedno jest pewne – nie każde porzucone auto jest przypadkowe.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie