
W październiku w pobliżu stacji metra Kabaty mieszkańcy Ursynowa natknęli się na drastyczne obrazy zakrwawionych płodów, prezentowane w ramach antyaborcyjnej manifestacji. Akcja wywołała falę emocji – od oburzenia lokalnej społeczności po reakcje policji, która musiała interweniować w związku z zakłócaniem porządku publicznego.
22 października w godzinach popołudniowych przy stacji metra Kabaty pojawił się tzw. „namiot aborcyjny”. Był to element akcji prowadzonej przez Fundację Pro – Prawo do życia, znaną z kontrowersyjnych działań w całej Polsce. Na materiałach zaprezentowano drastyczne zdjęcia, które według organizacji mają ukazywać skutki aborcji.
Manifestacja została wcześniej zgłoszona i zarejestrowana jako legalne zgromadzenie publiczne. Policja obecna na miejscu zabezpieczała wydarzenie, ale nie mogła interweniować w sprawie treści, które prezentowali organizatorzy.
Mieszkańcy Kabat, którzy tego dnia przechodzili obok stacji metra, nie kryli oburzenia. Drastyczne zdjęcia były widoczne dla każdego, w tym dla dzieci.
– Zakłócało to ruch, było głośno, a obrazy były obrzydliwe. Nie dało się skorzystać z metra bez zobaczenia krwawych zdjęć rozczłonowanych płodów – relacjonuje pan Tomasz, jeden z mieszkańców.
Przechodnie zgłaszali swoje zastrzeżenia policji, która jednak apelowała, by wszelkie skargi kierować na komisariat. W sumie zgłoszono pięć oficjalnych zawiadomień dotyczących zakłócania porządku i wywołania zgorszenia w miejscu publicznym.
Mokotowska komenda poinformowała, że w związku z manifestacją sporządzono dokumentację, na podstawie której prowadzone są czynności w sprawie wykroczeń. Policja powołuje się na dwa artykuły Kodeksu wykroczeń:
Za takie wykroczenia grozi kara grzywny, ograniczenia wolności, a w skrajnych przypadkach nawet areszt. Niewykluczone, że sprawcy – działacze Fundacji Pro – Prawo do życia – zostaną ukarani.
Organizacja znana jest z kontrowersyjnych działań, takich jak rozstawianie billboardów czy organizowanie manifestacji w przestrzeni publicznej. Fundacja tłumaczy, że celem jej akcji jest „uświadamianie społeczeństwu, czym jest aborcja”. W swoich materiałach używa drastycznych zdjęć, które – jak twierdzi – mają uświadamiać kobiety o konsekwencjach aborcji i zniechęcać do jej przeprowadzania.
Na stronie organizacji można znaleźć opinie, że takie działania już wiele razy powstrzymały kobiety przed aborcją. Jednak metody te budzą liczne kontrowersje, zwłaszcza gdy materiały trafiają w miejsca, gdzie mogą być widziane przez dzieci, jak miało to miejsce przy metrze Kabaty.
To nie pierwsze tego typu zdarzenie w tej dzielnicy Warszawy. W 2018 roku podobne oburzenie wywołała furgonetka Fundacji Pro, która została ustawiona obok przedszkola na ulicy Telekiego. Zarówno rodzice, jak i nauczyciele krytykowali wtedy obecność drastycznych obrazów w pobliżu placówki edukacyjnej.
Drastyczne kampanie społeczne, takie jak ta organizowana przez Fundację Pro, regularnie wywołują debatę na temat granic wolności słowa w przestrzeni publicznej. Z jednej strony, ich organizatorzy powołują się na prawo do wyrażania swoich poglądów, z drugiej – przeciwnicy takich działań zwracają uwagę na szkodliwość i potencjalne naruszenie norm społecznych.
Mieszkańcy Kabat wyrazili nadzieję, że sprawcy zostaną ukarani, a w przyszłości podobne wydarzenia nie będą miały miejsca w ich dzielnicy. Tymczasem decyzja o losach odpowiedzialnych za manifestację zapadnie w sądzie.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie