
Działania klimatycznych aktywistów z grupy Ostatnie Pokolenie ponownie podzieliły opinię publiczną. Tym razem chodzi o incydent z 20 kwietnia 2024 roku, kiedy to podczas otwarcia sezonu wyścigów konnych na Torze Służewiec w Warszawie doszło do spektakularnego protestu. Sąd uznał aktywistów za winnych, jednak warunkowo umorzył postępowanie, nakazując jedynie wpłatę na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym. Czy to zwycięstwo aktywizmu, czy niebezpieczny precedens?
20 kwietnia 2024 roku, tuż przed rozpoczęciem pierwszej gonitwy, dwóch młodych aktywistów w pomarańczowych kamizelkach wtargnęło na murawę toru wyścigowego. Trzymając transparent z napisem „Ostatnie Pokolenie” i rozsypując pomarańczowy proszek, zaczęli wykrzykiwać hasła dotyczące kryzysu klimatycznego.
Reakcja publiczności była natychmiastowa – krzyki, wyzwiska, zaskoczenie. Ochrona błyskawicznie wyprowadziła protestujących z terenu, a na miejsce wezwano policję.
Podczas rozprawy, która odbyła się w czwartek, aktywiści nie przyznali się do winy. Podkreślali, że ich działanie miało charakter obywatelskiego nieposłuszeństwa i było wyrazem desperacji wobec braku działań na rzecz klimatu. Sędzia Katarzyna Dąbrowska, mimo uznania ich winy, warunkowo umorzyła postępowanie na rok, zobowiązując obwinionych do wpłaty po 500 zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym.
„Sąd daje wam szansę, ale róbcie tak, by przestrzegać porządku prawnego” – mówiła sędzia w uzasadnieniu.
Wyrok nie jest prawomocny.
Aktywiści podczas rozprawy mówili otwarcie o swoich obawach:
„Boję się o nas wszystkich, bo grozi nam katastrofa, którą ciężko sobie wyobrazić” – tłumaczył jeden z nich.
Ich działania mają na celu zwrócenie uwagi na problemy klimatyczne i brak konsekwentnej polityki transportowej. Zamiast nowych dróg i autostrad, postulują:
przeniesienie środków na transport publiczny lokalny i regionalny,
wprowadzenie miesięcznego biletu za 50 zł na komunikację zbiorową.
Nie był to jedyny protest grupy Ostatnie Pokolenie na Ursynowie. W lipcu 2024 roku aktywiści zablokowali Dolinę Służewiecką, powodując kilometrowy korek. Część z protestujących przykleiła się do asfaltu. Akcja trwała kilka godzin, zakończyła się interwencją policji i wzbudziła ogromne emocje.
Działania grupy Ostatnie Pokolenie budzą skrajne emocje. W mediach społecznościowych pojawiają się zarówno głosy poparcia, jak i ostrej krytyki. Niektórzy uważają, że to odważna i potrzebna forma aktywizmu. Inni – że to sabotaż życia codziennego i atak na społeczeństwo.
Przykładowe komentarze:
„To oburzające, że traktuje się ich jak przestępców. Zrobili to dla nas.”
„To terroryści klimatyczni, którzy niszczą porządek społeczny.”
Grupa zapowiedziała, że wyrok za protest na Służewcu to „zwycięstwo”. W mediach społecznościowych podkreślili, że teraz czekają na wynik innego postępowania – za oblany pomarańczową farbą pomnik warszawskiej Syrenki.
8 marca 2024 roku dwie aktywistki uszkodziły pomnik wpisany do rejestru zabytków. Prokuratura oskarżyła je o zniszczenie mienia o wartości 361 tysięcy złotych. Grozi im od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.
To pytanie coraz częściej pojawia się w debacie publicznej. Z jednej strony – konieczność działania wobec zmian klimatycznych. Z drugiej – porządek prawny i ochrona wspólnego dobra. Protesty takie jak ten na Służewcu zmuszają do dyskusji, ale też pokazują, że granica między aktywizmem a naruszeniem prawa staje się coraz bardziej rozmyta.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie