
Mówi się, że bohaterów już nie ma, a w internecie wrze od smutnych i dramatycznych sytuacji. Często narzekamy również na młodzież, siedzącą z nosem w telefonach. Żadna to jednak zasada, co udowodnili nastolatkowie z Ursynowa.
Do zdarzenia doszło parę dni temu przy ulicy Koński Jar na warszawskim Ursynowie. Trzylatek w białym, elektrycznym samochodziku był bez opieki. Nie patrząc na nic, jechał w stronę drogi, na której panował spory ruch. Zauważyli to dwaj dwunastolatkowie, Maciek i Ilias, którzy bez wahania zareagowali. Podbiegli do malucha, zatrzymując go praktycznie przy samej krawędzi ulicy. Zaraz po tym poprosili przechodzącą tamtędy kobietę o wezwanie policyjnego patrolu.
Funkcjonariusze pojawili się na miejscu bardzo szybko. Chłopcy opowiedzieli im o tym, co przed chwilą się stało. Trzylatek przyznał natomiast, że był na spacerze ze swoim dziadkiem i bratem, ale się zgubił. Przy dziecku nie było żadnych konkretnych informacji, które mogłyby pomóc w odszukaniu jego rodziny. Mundurowi zdecydowali się na piesze poszukiwania, zabierając ze sobą nastolatków. Na szczęście opiekun małego podróżnika zlokalizowany został między blokami na pobliskim osiedlu. Mężczyzna był niezwykle zdenerwowany, szukał wnuka.
72-latek podziękował chłopcom oraz policjantom, a także przeprosił za zamieszanie. Wyjaśnił również, iż zajmował się trzylatkiem i drugim wnukiem, kiedy stracił z oczu jednego z nich. Finalnie pouczono go o konsekwencjach prawnych, wynikających z niewłaściwego sprawowania opieki.
Fot. mokotow.policja.waw.pl
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie