
Hasło: 'Idę do Ojca' Dzień siódmy - 11 sierpnia (niedziela)
Ewangelia (J 6, 41-51)
Chleb żywy, który zstąpił z nieba
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Żydzi szemrali przeciwko Jezusowi, dlatego że powiedział: «Ja jestem chlebem, który z nieba zstąpił». I mówili: «Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę my znamy? Jakżeż może On teraz mówić: Z nieba zstąpiłem».
Jezus rzekł im w odpowiedzi: «Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane jest u Proroków: „Oni wszyscy będą uczniami Boga”. Każdy, kto od Ojca usłyszał i przyjął naukę, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie Ten, który jest od Boga, widział Ojca. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, ma życie wieczne.
Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje Ciało, wydane za życie świata».
Dzisiaj jest siódmy dzień naszej pielgrzymki - to niedziela: dzień radości i wesela. Czeka nas długa droga pełna kilometrów, jednak nie poddajemy się, zachowując pozytywne nastawienie, bo to przecież święto - Dzień Pański.
Wcześniej przypomnieliśmy sobie o wszechobecności Boga, który zawsze czuwa nad nami. Wyznaliśmy również nasze grzechy i zrozumieliśmy potrzebę modlitwy za wstawiennictwem Najświętszej Maryi Panny oraz za naszych braci i siostry, abyśmy mogli otrzymać odkupienie za nasze grzechy. Poznaliśmy także ogromną moc słowa Bożego i zrozumieliśmy, jak ważne jest, by nasze życie i ofiary były Bogu miłe. Uświadomiliśmy sobie również, jak istotne jest dziękczynienie, które wyraża naszą wdzięczność wobec Boga i innych osób. Również poznaliśmy to, że do Ojca możemy dotrzeć tylko przez Jezusa, bo On jest Drogą, Prawdą i Życiem.
Dzisiaj skupiamy się na słowach, które mówią o nas jako o dzieciach Bożych, będących zarazem wstępem do modlitwy "Ojcze Nasz", podczas obrzędów komunii. Te słowa przypominają nam, że powinniśmy postępować jak dzieci, które są w oczach Boga najcenniejsze.
Ewangelia według św. Mateusza podkreśla, że bycie jak dzieci jest warunkiem wejścia do królestwa niebieskiego:
"Uczniowie przystąpili do Jezusa, pytając: «Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?» On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł:
«Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. A kto by jedno takie dziecko przyjął w imię moje, Mnie przyjmuje.
Baczcie, żebyście nie gardzili żadnym z tych małych; albowiem powiadam wam: Aniołowie ich w niebie wpatrują się zawsze w oblicze Ojca mojego, który jest w niebie.
Jak wam się zdaje? Jeśli ktoś posiada sto owiec i zabłąka się jedna z nich, to czy nie zostawi dziewięćdziesięciu dziewięciu na górach i nie pójdzie szukać tej, która się błąka? A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę, powiadam wam: cieszy się nią bardziej niż dziewięćdziesięciu dziewięciu tymi, które się nie zabłąkały.
Tak też nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, żeby zginęło nawet jedno z tych małych»."(Mt 18, 1-5. 10. 12-14)
Warto również przypomnieć przypowieść o synu marnotrawnym, która ilustruje, jak ojciec cieszy się z powrotu swojego zaginionego syna, co symbolizuje, że Bóg zawsze przyjmuje nas z otwartymi ramionami, bez względu na popełnione przez nas błędy.
Warto też przypomnieć o postawie starszego syna, który był zazdrosny o radosne przyjęcie brata przez ojca. Ta postawa przypomina nam, że nie powinniśmy odczuwać zazdrości czy frustracji, gdy Bóg cieszy się z powrotu nawróconych grzeszników. Zamiast tego, powinniśmy radować się razem z nim.
W jaki sposób traktuję innych, zwłaszcza dzieci?
Czy potrafię cieszyć się z nawrócenia innych tak, jak cieszy się z tego Bóg?
Czy kiedykolwiek czułem się jak starszy syn, zazdroszcząc innym łaski Bożej?
Dziś, w niedzielę - dniu radości i wesela, rozpoczęliśmy od porannej pobudki i wyruszyliśmy na Mszę Świętą do Sulejowa, która odbyła się o godzinie 7:00 w przepięknym kościele. Sporo pielgrzymów zachwycało się jego pięknem. Następnie, przechodząc przez Podlubień, dotarliśmy do Lubienia, gdzie mieliśmy obiad i ciepło przyjęli nas tamtejsi gospodarze. Świątynia w Lubieniu kryje w sobie polichromie wykonane przez znanego malarza Józefa Mehoffera, który ukrywał się tu w czasie wojny. Potem z Lubienia ruszyliśmy do Żerechowa, a następnie przez Bęczkowice dotarliśmy do naszego noclegu w Krośnie. Dziś przebyliśmy aż 38 km. Jutro czeka nas kolejny trudny dzień, ale jesteśmy już znacznie bliżej Częstochowy, więc nie poddajemy się i dążymy dalej do naszego celu.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie