Reklama

Dyktando pełne francuskich pułapek

Piotr Pieńkosz

Na 12. edycję Ursynowskiego Dyktanda jego autorzy, prof. Jerzy Bralczyk i doc. dr Grażyna Majkowska, przygotowali niespodziankę dla uczestników. W związku z obchodzonym w tym roku okrągłym jubileuszem dzielnicy tekst, pełen ortograficznych łamigłówek, opowiadał o Ursynowie. Nikt nie napisał go bezbłędnie.

            Do dyktanda, które odbyło się w niedzielę, 19 listopada 2017 r. w Ursynowskim Centrum Sportu i Rekreacji (ul. Dereniowa), przystąpiło prawie 300 osób. Wystartowali w czterech kategoriach: „Młodziki” (roczniki 2004 i młodsi), „Juniorzy” (roczniki 1998-2003), „Open” (wszyscy uczestnicy z wyłączeniem kategorii „Ekspert”) oraz „Ekspert” (zawodowcy oraz laureaci poprzednich edycji Ursynowskiego Dyktanda). – Bawcie się dobrze, bo tak naprawdę nie chodzi tu o rywalizację, a właśnie o zabawę językiem polskim – mówił do uczestników jeszcze przed startem dyktanda Robert Kempa, burmistrz Ursynowa.

            Tekst tegorocznego dyktanda był poświęcony opisowi Ursynowa i charakterystycznych dla dzielnicy miejsc. Pojawił się więc kościół Wniebowstąpienia Pańskiego, Dom Sztuki czy też Kopa Cwila. To, co mogło sprawić najwięcej problemów uczestnikom, to słowa i zwroty zapożyczone z języka francuskiego, z „architektonicznym kiczem à la Le Corbusier” na czele.

            –  W tym roku nad tekstem dyktanda spędziłam więcej czasu niż zazwyczaj. Łatwiej jest, gdy trudne słowa narzucają jakąś opowieść. Natomiast bardziej skomplikowane jest opowiedzieć o czymś za pomocą trudnych słów, a to właśnie tę opcję wybrałam. Chciałam opisać Ursynów i musiałam do tego dobrać odpowiedni zestaw ortograficznych łamigłówek – tłumaczyła Grażyna Majkowska.

            Podjęty w tekście dyktanda temat ucieszył Łukasza Ciołko, zastępcę burmistrza dzielnicy ze stowarzyszenia Projekt Ursynów: – Dobrze, że na 40-lecie Ursynowa uczestnicy mogli zmierzyć się z dyktandem opowiadającym o dzielnicy, w której mieszkają i której jubileusz obecnie świętujemy. Lepszego tematu być w tym roku nie mogło.

            Nikomu nie udało się napisać bezbłędnie całego tekstu. Najlepszy wynik to jeden błąd.  W kategorii „Open” wygrała Anna Płochocka, wśród ekspertów kolejny raz z rzędu bezkonkurencyjny okazał się Aleksander Meresiński. Pozostali triumfatorzy to: Krzysztof Mirowski („Juniorzy”), Jan Opalski („Młodziki”).

            Oczekując na wyniki dyktanda uczestnicy mogli podyskutować z Jerzym Bralczykiem i Grażyną Majkowską, w tym podzielić się z nimi swoimi wątpliwościami w zakresie ortografii. Większość z nich dotyczyła standaryzacji języka polskiego i tego czy jest potrzebna.

            – Ujednoznacznianie języka powoduje, że zaczyna on przypominać twór mechaniczny. Tymczasem język jest czymś żywym. Mamy świadomość wielu niekonsekwencji w języku. Część osób respektuje zachodzące zmiany, zaś część nie, bo są przyzwyczajeni do starych form. Dlatego zasady ortograficzne powinny zmieniać się jak najrzadziej – powiedziała Grażyna Majkowska.

Najwięcej problemów jest z nazwami własnymi, w stosunku do których pojawia się wiele różnych wersji. – Jesteśmy daleko od kompleksowego uregulowania tej kwestii – zaznaczył Jerzy Bralczyk, wiceprzewodniczący Rady Języka Polskiego, instytucji opiniodawczo-doradczej w sprawach używania języka polskiego.

            Ursynowskie Dyktando odbywa się w tej południowej dzielnicy Warszawy nieprzerwanie od 12 lat. Od 2012 r. patronem imprezy jest Andrzej Ibis-Wróblewski, wybitny dziennikarz i językoznawca z Ursynowa, laureat Nagrody Południa. Na przestrzeni lat kameralne dyktando zamieniło się w profesjonalnie zorganizowane wydarzenie. Falę zainteresowania ursynowską imprezą władze miasta wykorzystały do zorganizowania w marcu 2017 r. pierwszego ogólnowarszawskiego dyktanda.

Fot. Piotr Pieńkosz

           

Tekst dyktanda

Ursynowskie bloki w późnojesiennym słońcu to by mógł malować Marc Chagall. Użyłby świetlistożółtej ochry, błękitnoperłowgo koloru chalcedonu czy intensywnego lapisu-lazuli. Dla niejednego niemalarza to istny miszmasz spotykany w dziecięcych bohomazach.  Ale to arcyciekawe zestawienie barw, zresztą podobne zastosował Chagall w obrazie wiszącym w foyer frankfurckiej opery, a przedstawiającym postaci komedii dell’arte. Niechby  jakikolwiek bądź jego witraż czy fresk mógł cieszyć oczy ursynowian, np. w ekstrawysublimowanym, jasno oświetlonym wnętrzu kościoła Wniebowstąpienia Pańskiego, a nie tylko mieszkańców Metz czy Reims.

Wprawdzie Ursynów to nie Montmartre, gdzie znajduje się najwyższe wzgórze Paryża, ale przecież Kopa Cwila tylko ciut-ciut od niego niższa. Każdy prawdziwy ursynowianin przeszedł ją wzdłuż i wszerz, w poprzek i w skos.

No i gdzieżby na Montmartrze przetrwał ponadsześćsetdwudziestoletni dąb Mieszko?

Ursynów zresztą na francuszczyznę wydaje się uodporniony, dlatego nie znajdziesz tu architektonicznego kiczu à la Le Corbusier. Za to możesz podziwiać wpółukryty i częściowo zadaszony niby-pasaż nieopodal Domu Sztuki, gdzie fani shoppingu, bukiniści, a nawet skateboardziści czują się jak u siebie.

Tylko dobrze zorientowani wiedzą, że by  posłuchać oldskulowego boogie-woogie czy w irlandzkim pubie zatańczyć gigue, należałoby zajrzeć do Szyszki Chmielu.

Jakkolwiek by patrzeć, Ursynów to Francja-elegancja, kuszące, wpółsenne kafejki, dostatek połączony z estetyką. Niehonor tu nie zajrzeć.

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo iursynow.pl




Reklama
Wróć do